Południowe Włochy - cz. 3: Apulia
Apulia. Słynny obcas włoskiego buta. Rozciągnięta wzdłuż morza, z zabytkami UNESCO, gajami oliwnymi, barokową architekturą, białymi miasteczkami i charakterystycznymi domkami trulli. Jeden z lepszych regionów dla tych, którzy szukają leniwego wypoczynku.
W tym roku ciągnie mnie na południe Włoch. Nie wiem, czy to przypadek, czy zmęczenie i potrzeba oddechu niezbyt daleko od Malty, gdzie mieszkam. A może już zachwyt nad tą częścią Europy, która mnie do siebie przyciąga, a była do tej pory przeze mnie nieodkryta? Po Neapolu i jego okolicach przyszedł czas na Apulię. Poprzeczka była postawiona wysoko, ale ten region nie zawodzi, chociaż wycieczka była zupełnie inna niż poprzednia.
Wiedząc, że Apulia to wiele miasteczek, między którymi warto się przemieszczać, starałam się wybrać wygodną lokalizację. Stanęło na Ostuni, co okazało się świetną decyzją, szczególnie, że trafiliśmy do pięknego miejsca, o którym za chwilę. W tym rejonie Włoch znajdziecie dużo ciekawych noclegów w różnych cenach - hoteli butikowych, charakterystycznych dla regionu masserii, czyli wiejskich zabudowań przerobionych na agroturystyki czy przygotowanych pod najem domków trulii, które pewnie kojarzycie ze zdjęć. Opcji jest naprawdę dużo i jestem przekonana, że niezależnie czy podróżujecie w parze, z przyjaciółmi, rodziną z dziećmi czy solo, znajdziecie coś dla siebie.
Zależało mi na miejscu trochę na uboczu, z parkingiem, w lokalizacji, z której jest niezbyt daleko do miasteczek, jakie chciałam odwiedzić. I ja, i mój przyjaciel, z którym tym razem wybrałam się na ten wyjazd, chcieliśmy odpocząć od zgiełku, nacieszyć się powolnymi dniami, słońcem i świeżym powietrzem. Tak trafiliśmy do Calcebianki, która była odpowiedzią na wszystkie nasze potrzeby.
Calcebianka to piękne, niewielkie B&B zbudowane u podnóża białego miasteczka Ostuni przez lokalnego architekta - Cosimo Cardone, założyciela Studio Talent. Nowoczesny, kilkunastoletni budynek jest przemyślany tak, że każdy pokój ma kawałek swojej przestrzeni na zewnątrz i jest ustawiony w sposób, który zapewnia bardzo dużo prywatności. Na całym terenie znajduje się mnóstwo zieleni i niesamowity basen z widokiem. Łączą się tu niebieskości nieba, wody (i tej z basenu, i tej morskiej na horyzoncie) oraz budynku. Całość wycisza i pozwala głęboko odetchnąć.
🗺 Contrada San Giovanni, 72017, Ostuni
$€120-140 za noc za pokój dwuosobowy ze śniadaniem.
Po Apulii najłatwiej przemieszczać się samochodem, więc polecam Wam tę opcję bez zastanawiania się. Zyskacie w ten sposób mobilność, swobodę i czas. Miasteczka w tym regionie rozsiane są na przestrzeni kilkuset kilometrów, ale nie sprawia to zupełnie problemu, jeśli możecie gdzieś dojechać w godzinę czy półtorej max. Sama droga bywa zresztą przyjemna, mnie absolutnie zachwyciły stare oliwne gaje, które mijaliśmy. To właśnie w Apulii produkowane jest ponad 40% włoskiej oliwy.
Pierwszy raz wypożyczyłam Fiata500 zwiedzajac Sycylię (tak wiem, cały czas jestem Wam winna tę opowieść!) i bardzo dobrze mi się nim jeździło. Doceniłam sześć biegów, niewielkie gabaryty (dzięki którym mniej się stresowałam jeżdżąc wąskimi uliczkami czy parkując w ciasnych przestrzeniach) i zaskakująco sporo przestrzeni w środku, gdzie bez problemu mieścił się mój całkiem wysoki towarzysz. To super opcja dla dwóch osób (jeśli jest Was więcej, może być ciasnawo), na dodatek bardzo włoska przecież! Wiedziałam więc, że w Apulii chcę to powtórzyć, tym razem jednak, jako że pogoda nam sprzyjała, wybrałam opcję cabrio. Dużo mieliśmy z tego radości!
👩🏻💻 sicilybycar.it/en
$ Za pięciodniowy wynajem Fiata500 cabrio z pełnym ubezpieczeniem i możliwością prowadzenia samochodu przez dwóch kierowców zapłaciliśmy €398,89. Warto pamiętać, że dodatkowo naliczana jest opłata, jeśli płaci się kartą debetową a nie kredytową (ok. €20). Trzeba też wziąć pod uwagę koszty paliwa i zwrotną kaucję w wysokości €300. Jeśli chcecie obniżyć koszta, pomyślcie o jednym kierowcy i wersji z zamkniętym dachem, która jest trochę tańsza. Polecam też spojrzeć na aplikację mobilną, w której regularnie są kody zniżkowe i korzystniejsze ceny niż na stronie internetowej.
A jak już macie samochód, to dokąd właściwie warto pojechać? Wybrałam dla Was moje ulubione miasteczka. W każdym z nich można spokojnie dać się ponieść nogom bez planu, jeśli jednak szukacie wskazówek, gdzie i co, mam dla Was kilka podpowiedzi.
Ostuni
Białe miasto, na którego pierwszy widok wyszeptaliśmy “o wow”. Przyjemnie patrzeć na nie z dystansu, ale też miło po nim chodzić. Jest tu pełno restauracji, barów, wąskich uliczek i placy, a sporo z tych miejsc ma ładny widok - to fajny wybór na wieczorny spacer, aperitivo i kolację.
🍽️ Miejscem, w którym najbardziej mi smakowało, jest niewielka restauracja na samej górze miasteczka. Zróbcie koniecznie wcześniejsza rezerwację, bo mają tylko kilka stolików i bądźcie gotowi na to, żeby się wdrapać pod górkę. Dobry pomysł na celebrację!
Osteria Piazzetta Cattedrale, Largo Arcid Teodoro Trinchera 7.
Alberobello
To pewnie z jego zdjęciami kojarzycie Apulię. Całe miasteczko jest pod UNESCO dzięki charakterystycznej zabudowie i domkom trulli, którym udało się przetrwać chociaż zostały zbudowane jako tymczasowe, żeby uniknąć podatków. Pełno tu turystów nie bez powodu. Polecam przyjechać więc bardzo rano, kiedy ludzi jest mniej, nacieszyć się tą wyjątkową architekturą, zróbić kilka zdjęć, a na lunch pojechać już gdzieś, gdzie nie jest tak tłoczno*. A jeśli głód jest wielki, złapcie charakterystyczną dla miasteczka pasqualino - kanapkę z tuńczykiem, kaparami, salami i serem.
*Dziś wybrałabym się stamtąd do Locorotondo, czego jednak nie zrobiliśmy i żałuję, ale następnym razem na pewno będzie na mojej liście!
Polignano a Mare
Położona na skałach perełka Apulii ze słynną, fotogeniczną plażą i piękną promenadą. To jej wybrzeże Włosi uważają za jedno z najpiękniejszych. Na dodatek, to tu znajdziecie najsmaczniejsze owoce morza i ryby.
🍽️ Pescaria (przy Piazza Aldo Moro 6/8) to świetne miejsce na lunch po poranku na miejskiej plaży albo do wzięcia buły z rybą ze sobą na wynos i zjedzenia na ławce z jakimś miłym widokiem. Nie zrażajcie się kolejką, sprawy tu dzieją się szybko!
Lecce
Zwane Florencją południa, pełne barokowej architektury, zdaje się być nieco większe od pozostałych miasteczek. Znajdziecie tu kilka fajnych muzeów, piękne kościoły i sztukę. W przerwie we włóczeniu się koniecznie wypijcie caffè Leccese - to w końcu jej dom.
Monopoli
Kolorowe, żywe, z bardzo dobrą energią - jeśli miałabym zatrzymać się w jakimś miasteczku (a nie na obrzeżach jak tym razem), to pewnie Monopoli byłoby moim numer jeden. Jest tu mniej romantycznie niż w Ostuni i mniej zabytkowo niż w Lecce, łatwo tu za to dostrzec fragmenty z codziennego włoskiego życia. Miasteczko oferuje kilka miejskich plaż do wyboru, na które możecie wybrać się ze złapanym po drodze panzerotti albo kawałkiem focaccii czy kupionym z vana z warzywami barattieri - lokalnym melonem. Warto przejść się też promenadą i zgubić w uliczkach starego miasta.
Bari
Stolica regionu z historycznym centrum zwanym Bari Vecchia. Poszukajcie tu ulicy (Via Arco Basso) słynnej z babć lepiących i sprzedających świeży makaron przed swoimi domami - to one ujęły mnie najbardziej. A jak zgłodniejecie, wybierzcie się na „zabójcze spaghetti” (spaghetti all’Assassina).
Co jeść:
Każdy region Włoch to osobna, ekscytująca historia. Bardzo to lubię! Wiadomo, można pójść w klasyki, ale można też poszukać prawdziwie lokalnych apulijskich pyszności. Polecam Wam zrobić sobie listę rzeczy do zjedzenia (albo skorzystać z mojej) i rozglądać się za danymi produktami czy potrawami tam, gdzie akurat jesteście i Wam wygodnie, bez stresu szukania konkretnych adresów restauracji. W większości jest naprawdę pysznie i nie będziecie zawiedzeni! Moim zdaniem warto zjeść:
Ryby i owoce morza - na przykład w Cozze alla Tarantina (mule w sosie pomidorowym) albo w Tiella Barese (daniu z małż zapiekanych z ryżem i ziemniakami). Możecie też wybrać się do miejsca takiego jak Pescaria w Polignano a Mare i tam będziecie mieć całe morskie menu.
Dużo burraty, bo to specjalność właśnie Apulii!
Fave e Cicoria - czyli pastę z bobu i cykorii, którą polecam wziąć jako przystawkę do podziału.
Orecchiette con Cime di Rape - makaronowe muszelki, na które traficie tu wszędzie, z rapini - gorzkim warzywem nieco przypominającym brokuły, które dość trudno spotkać poza Włochami.
Spaghetti all’Assassina - makaron charakterystyczny dla Bari, zwany zabójczym spaghetti. Przypalone, chrupiące i nieco ostre - takie ma być! A dlaczego zabójcze? Bo gotowane w sposób przestępczy - bardziej jak risotto niż makaron.
Ciceri e Tria - smażony makaron z Salento przygotowywany z ciecierzycą. Mówi się, że to emblematyczny przepis z tej okolicy!
Sagne ‘Ncannulate - skręcone pappardelle to kolejny klasyk. Zrobiony z mąki pszennej lub jęczmiennej, dzięki swoim zawijasom świetnie nadaje się do utrzymania sosu.
Focaccia Barese - rodzaj pieczywa z pomidorami, oliwkami, oliwą i oregano. Będziecie je widzieć na każdym kroku. Niezbyt wymyślne jedzenie z lokalnych produktów, czyli to, co lubimy najbardziej!
Panzerotti - jest duża szansa, że znajdziecie je zaraz obok focacci. Nieco pikantny pieróg przypominający trochę małe calzone.
Pane di Altamura - chleb z semoliny na zakwasie charakterystyczny dla okolic Altamury. Zapisy o nim pochodzą już z XV wieku, a współcześnie jako pierwszy chleb w Europie uzyskał status chronionej nazwy pochodzenia. Jego wypiek musi spełniać masę warunków określających, jakie składniki mogą być użyte czy to, jak ma wyglądać.
Bombette - roladki wieprzowe faszerowane zwykle serem. Eksplozja smaków!
Pettole - nadmuchane, małe kulki ciasta, chrupiące na zewnątrz i puszyste w środku, często z oliwkami lub anchois.
Barattieri - lokalny melon, który jak dla mnie smakuje bardziej jak… ogórek.
Taralli - chrupiąca przekąska dostępna w każdym sklepie spożywczym. Może być na słodko albo na słono, fajna opcja na prezent do dostania też na lotnisku.
Pasticciotto - ciastko wypełnione ricottą lub kremem jajecznym. Pychota.
Sporcamuss - ciasto francuskie z kremem w środku posypane cukrem pudrem. Można je jeść na ciepło albo na zimno.
Cartellate - bożonarodzeniowy deser z prostego ciasta, wina i oliwy pokrojonego na paseczki zwinięte w kształcie róży. Często udekorowane skórką pomarańczy.
Caffè Leccese - kawa pochodząca z Lecce. Espresso, odrobina mleka migdałowego i cukier (dużo cukru).
PS: Jeśli zatrzymacie się w Calcebiance już w ramach śniadania będziecie mogli spróbować lokalnej focaccii i pasticciotto!
***
Apulia pozostawiła mnie z niedosytem. To takie miejsce, do którego można wracać, jeśli lubi się powolne, nieprzebodźcowujące podróżowanie. Łatwo się tam cieszyć morzem i spacerami bez planu po małych miasteczkach, czy znaleźć dużo przyjemności w jedzeniu. A przy tym wszystkim jest to przyjemne estetycznie doświadczenie. Może nawet z potencjałem, żeby poczuć się jak na wakacjach z filmu, którego akcja dzieje się we Włoszech!
Czego nie zrobiłam, ale po co jeszcze kiedyś wrócę? Chciałabym:
pójść na degustację regionalnego wina w jednej z winnic albo degustację… oliwy
skorzystać z lekcji gotowania albo kulinarnej wycieczki o lokalnym street foodzie
odwiedzić kolejne miasteczka - Materę, Locorotondo - i tym razem może też te na północ od Bari?
wypożyczyć leżaki w jednym z lido (czyli prywatnej plaży z infrastrukturą) i spędzić nad morzem cały dzień
zjechać Salento śladami żydowskimi
odwiedzić Fondazione Biscozzi Rimbaud w Lecce, galerię wystawiającą sztukę nowoczesną lokalnych artystów. Niestety była zamknięta, kiedy tam byliśmy
zjeść podobno najlepsze pasticciotto w Pasticcerii Ascalone w Galatinie
zobaczyć tarantellę - tradycyjny taniec z Salento
popłynąć łódką w okolicach Monopoli albo Polignano a Mare i odwiedzić lokalne jaskinie
Jak poczuć klimat tego regionu nie ruszając się ze swojej kanapy?
🎥 Życie przed sobą (2020) to film z Sophią Loren na podstawie powieści Romaina Gary’ego. Opowieść dzieje się w Bari, gdzie Madame Rosa - była sex workerka, ocalała z Zagłady Żydówka, opiekuje się w swoim domu dziećmi pracownic seksualnych. Pewnego dnia postanawia przyjąć pod swój dach Momo - osieroconego senagalskiego chłopca. W filmie znajdziecie pocztówki z miasta, widok na port i morze, oraz lokalny folklor.
🎥 Nie czas umierać (2021), czyli dwudziesty piąty film z sagi Jamesa Bonda, którego część kręcona jest w południowych Włoszech. W scenie pościgu zobaczycie tu piękną apulijską wieś, a wprawione oko rozpozna w scenie skoku most z Graviny - miejscowości znajdującej się niedaleko Bari.
🎥 Pinokio Matteo Garrone (z 2019 roku) też jest kręcone (częściowo) w Apulii. Dom Błękitnej Wróżki to masseria spod Bari, a spotkanie Pinokia z Kotem i Lisem nagrane jest w Ostuni. Znajdziecie tam też sceny z Noicattaro (teatr Ogniojada), a naturalnym środowiskiem potwora jest może w pobliżu Polignano a Marę.
📚 Książki Rosy Ventrella Ogród oleandrów to saga rodzinna, której bohaterkami są cztery silne kobiety o różnych charakterach. Historia zaczyna się w Apulii w latach 30 XX wieku. W tle pojawiają się opisane barwnym językiem lokalne zwyczaje, jedzenie, obyczajowość i życie na południu Włoch.
📚 Seria powieści o mecenasie Guerrierim - adwokacie z Bari to wybór dla fanów kryminałów. Gianrico Carofiglio napisał bestsellery, które pokochali (nie tylko) Włosi, a na ich podstawie powstał nawet serial.
📚 Gdzieś dalej, gdzie indziej Dariusza Czaji to zbiór esejów o mało konwencjonalnej podróży po Apulii, podróży w przestrzeni geograficznej i kulturowej, gdzie nie odwiedza się muzeów, a raczej szuka znaczeń w przeżyciach czy rozmowach ze spotkanymi ludźmi.
📚 Miłość w Apulii (nie zraźcie się tytułem!) Chrisa Harrisona to zabawna i niekiedy romantyczna powieść o zderzeniu kultur w miłości. Pojawia się tu południe Włoch w całej okazałości ze swoimi szalonymi zwyczajami i ekstrawaganckimi postaciami.
***
Post ten ukazał się w ramach serii o południowych Włoszech. Na ten moment jest ostatnim z cyklu, w ramach którego możecie też przeczytać o:
A jeśli mało Wam Włoch, zachęcam też do cyklu o ich północy, gdzie znajdziecie informacje o: