Sycylia: Caffe’ Sicilia w Noto
Bardzo potrzebowałam dłuższych, leniwych wakacji. Oczywistym i łatwym wyborem była Sycylia - najbliższa sąsiadka Malty. Lecąc tam nie wiedziałam zbyt wiele, bo byłam tak zmęczona, że nawet risercz mnie przerósł. Miałam pewne założenia (np. to że trzymamy się wschodu wyspy) i kilka wskazówek od zaprzyjaźnionych osób, dzięki którym między innymi zatrzymaliśmy się na pierwszą połowę wyjazdu w Noto, ale poza tym niewiele więcej.
Pierwszego popołudnia, kiedy dotarliśmy do Airbnb i zrzuciliśmy rzeczy, postanowiliśmy wybrać się na spacer po miasteczku i poszukać czegoś do jedzenia. Trafiliśmy na przerwę, w czasie której większość miejsc jest zamkniętych. Poszliśmy więc zjeść do pierwszego lepszego miejsca, a potem na kawę i herbatę, którą chciałam wypić w mijanej przez nas chwilę wcześniej kawiarni, bo przyciągnęła moją uwagę. Stamtąd napisałam do Kasi, naszej przyjaciółki, pytając, gdzie iść i co jeść w Noto. Bardzo szybko dostałam odpowiedź: “Caffe’ Sicilia!!!!”, na którą w szoku odpisałam: “No właśnie tu siedzimy”.
Jadąc na Sycylię pamiętałam, że w Chef’s Table był jeden odcinek o szefie kuchni stamtąd. W biegu nie sprawdziłam nawet tego, mając w planach przypomnieć go sobie już na miejscu. Wyobrażacie sobie moje zdziwienie, kiedy okazało się, że Corrado Assenza jest właścicielem dosłownie drugiego miejsca, do którego weszliśmy pierwszego dnia naszego urlopu. Jeszcze tego samego wieczora odpaliliśmy Netflixa i ze wzruszeniem słuchaliśmy opowieści człowieka, który walczy nie tylko o rodzinne tradycje, ale też o lokalne produkty i sycylijskie dobra.
Od tamtej pory Caffe’ Sicilia była naszym centrum, do którego wróciliśmy wielokrotnie będąc na południu wyspy, a potem ostatniego dnia, tuż przed powrotem na Maltę - zjechaliśmy nieco z trasy, żeby zabrać ze sobą do domu cannoli i zjeść tam ostatni raz. W ciągu tych dziesięciu dni byliśmy tam tak często, że kelnerzy przestali sprawdzać nasze certyfikaty COVID-owe rozpoznając nas i wiedząc, że je mamy. Zostawiliśmy tam bardzo dużo pieniędzy, ale nie żałujemy ani grosza i chętnie powtórzymy to przy następnych odwiedzinach Sycylii.
Chcieliśmy spróbować jak najwięcej różnych rzeczy. Mamy też swoje osobiste rankingi ulubionych deserów. Ale co jedliśmy?
Brioche z migdałową granitą - ulubione śniadanie Sycylijczyków. Podobno dzielą się oni na tych, co wybierają migdałową i na tych, co są fanami cytrynowej, a jak już należą do któregoś klubu, zdania nie zmieniają. Nam niestety udało się spróbować tylko migdałowej, więc porównania nie mamy, ale ta była przepyszna!
Fagottino alla ricotta - chrupiące ciasto z owczą ricottą, mój początkowy wybór, bardzo smaczny, ale bezpieczny i mało spektakularny 😉
Sorbet cytrynowy i lody pistacjowe - po tym sorbecie cytrynowym, który ma tak intensywny smak, że ciężko uwierzyć, że to możliwe, wyobrażamy sobie, jak musi smakować cytrynowa granita i obstawiamy, że bylibyśmy w teamie cytryny. To też numer jeden Liama. Lody pistacjowe za to z rumem, przepyszne, delikatne, ale bogate w smaku, świetnie zbalansowane.
Cassatina - mój numer jeden, cukier w cukrze, królowa sycylijskich słodyczy. To nadzienie ze słodkiej ricotty i biszkoptu oblane marcepanem i lukrem, ozdobione w dodatku kandyzowanymi owocami.
Terra nostra - to dwie warstwy sorbetów: pistacjowego z pistacji z Bronte (podobno najlepszych na świecie!) i migdałowego z migdałów z Noto z kandyzowanymi pomarańczą i cytryną.
Nebrodi - tort biszkoptowy z orzechami laskowymi, ricottą i oliwą z oliwek z pierwszego tłoczenia.
Do domu zabraliśmy ze sobą konfiturę z moreli, która jest tak dobra, że wolę ją zjadać łyżkami ze słoika niż w owsiance i cannoli prosząc o zapakowanie nam osobno kremu i ciastek - zależało nam, żeby nie rozmokły w podróży (bardzo polecamy ten myk). W ten sposób trochę przedłużyliśmy sobie wspomnienie wycieczki.
Do Caffe’ Sicilia na pewno wrócimy, szczególnie, że promy z Malty przypływają tak, że da się zajechać do Noto bez większego nadkładania drogi, gdziekolwiek by się nie ruszało dalej. Ja wciąż nie mogę przestać myśleć o tym, że nie spróbowaliśmy przepięknych, słodkich, marcepanowych owoców zwanych frutta martorana. Co to w ogóle za odjechany pomysł, możliwy chyba tylko u Sycylijczyków, których bez dwóch zdań można określić mistrzami słodkości ♥️
PS: Jeśli jesteście z Warszawy, a ja zrobiłam Wam ochotę na sycylijskie słodycze, odwiedźcie moje ukochane miejsce z włoskimi deserami - La Bomboniera na Muranowie. Nie pożałujecie! Polecam zabrać do domu i zjeść do wspomnianego przeze mnie odcinka Chef’s Table.
🗺 Gdzie: Corso Vittorio Emanuele 125, Noto, Włochy - Sycylia
⏰ Kiedy: pon-nd od 8 do 21, w niedziele do 22.
$ Brioche - €2, cannolo €3,50, cassatina - €5, fagottino alla ricotta - €2, granita - €5, gałka lodów i sorbetów €2,50, nebrodi - €5,00, terra nostra - €5, konfitura €10, espresso €1, cappuccino €1,80, czajniczek herbaty - €4,50.
🎥 Netflix, Chef’s Table, S4E02 - Corrado Assenza, 50min (odcinek dostępny z polskim lektorem lub napisami)
***
Post ten ukazał się w ramach serii o Południowych Włoszech. Na ten moment jest ostatnim z cyklu, w ramach którego możecie też przeczytać o:
A jeśli mało Wam Włoch, zachęcam też do cyklu o ich północy, gdzie znajdziecie informacje o: