Maroko - cz. 4: Fez i Chefchaouen

Maroko - cz. 4: Fez i Chefchaouen

Fez. Jedno z najbardziej ikonicznych miast Maroka, znane ze swojej historii, dawnej architektury i żywej atmosfery. Często uznawane za duchowe i intelektualne centrum kraju - w końcu to tu siedzibę ma jeden z najstarszych uniwersytetów na świecie.

Do Fezu dotarliśmy po przebyciu jakichś 1100km. Tu miała zakończyć się nasza trasa. Zostawiliśmy sobie jednak jeszcze samochód, żeby pojechać na dodatkową wycieczkę, ale o tym później. Do miasta dojechaliśmy wieczorem. Przywitał nas właściciel riadu, w którym zostawaliśmy już do końca pobytu w Maroku. Zabrał od nas bagaże i Julek poszedł z nim, a ja pojechałam na pobliski parking odstawić samochód.

Hotel

Jak weszłam do riadu, opadła mi szczęka. Nie wiem, czy znacie to uczucie, kiedy rezerwujecie noclegi z dużym wyprzedzeniem, a potem nie bardzo pamiętacie, co wybraliście. Ja po długiej drodze na pewno o tym nie myślałam, chciałam jak najszybciej zjeść i iść spać, więc prezent, który sobie zrobiłam, był tym większy. Po wejściu do głównego holu oniemiałam. Nade mną rozpościerało się kilka pięter pięknej, marokańskiej architektury i oszklony dach.

Riad okazał się niedużym biznesem, a przez kilka dni poznaliśmy chyba wszystkie osoby tam pracujące - od jednego z właścicieli, przez osoby na recepcji, po te w kuchni. Nawiązaliśmy nawet trochę bliższe relacje mając okazję przeprowadzić kilka ciekawych rozmów, co bardzo mnie wzruszyło.

W hotelu bardzo wygodnie położonym na samym brzegu Mediny, znajdziecie kilkanaście mniejszych i większych pokoi, wspólną przestrzeń na wspomnianym dziedzińcu na parterze, przepiękny taras na dachu z barem, gdzie można zjeść śniadania albo odpocząć w ciągu dnia. Kiedy tam byliśmy, hammam był w trakcie przygotowań, więc być może już jest w ofercie. Poza tym oprócz możliwości zamówienia dowolnych posiłków, można też wziąć udział w lekcji marokańskiego gotowania, co bardzo polecamy. A na dodatek do tego wszystkiego obsługa jest top - jeśli lubicie przyjazną, rodzinną atmosferę, to to miejsce dla Was.

👩🏻‍💻 Riad Dar Laura

🗺️ 20 Rue Salaj Douh Batha Fes, Fes El Bali

💲Za cztery noce w pokoju dwuosobowym ze śniadaniami zapłaciliśmy €258*, czyli ok. 1075zł. Dodatkowe posiłki i warsztaty gtowania są płatne ekstra.

Jedyna niebieska brama - reszta jest zielona

W Fezie byliśmy już dość zmęczeni, więc mimo że na naszej liście było więcej miejsc do zobaczenia, podeszliśmy do tego bardzo spokojnie. Odpuściliśmy więc chociażby muzea (podobno Nejjarine Museum of Wooden Arts jest świetne!) i skupiliśmy się na spacerach, dobrym jedzeniu, zakupie pamiątek i odpoczywaniu przy herbacie. Jeśli jednak Wy macie potrzebę bardziej aktywnego spędzenia tego czasu, na pewno da się to tak zorganizować!

Widoczki z targu

Jak spędzić dwa dni w Fezie?

W riadzie oferowano nam polecenie przewodnika, który miał pomóc odnaleźć się w Fezie. To niedroga usługa, jeśli dobrze pamiętam, miała kosztować 100MAD, czyli ok. 40zł. Nie zdecydowaliśmy się na nią jednak będąc przekonani, że poradzimy sobie sami - całkiem dobrze odnajdujemy się w końcu w miastach, to nie nasz pierwszy wyjazd, no i potrafimy korzystać z map. Nie doceniliśmy jednak jak zawiła jest sieć uliczek w Mdinie. Dziś myślę, że powinniśmy skorzystać z pomocy i dać się komuś poprowadzić, co byłoby też dobrą okazją do poznania kolejnej lokalnej osoby.

Zaskakująca, zachwycająca architektura nad sklepikiem z ceramiką

Pierwszy pomysł na dzień w Fezie:

  1. Spędźcie dzień w Mdinie. Obejrzyjcie jej ozdobne bramy, pobłądźcie po uliczkach, odwiedźcie sklepiki - może skusicie się na jakieś pamiątki?

  2. Zwiedźcie Medresę Bu Inania - XIV wieczną szkołę islamską.

  3. Zróbcie sobie przerwę na kawę lub herbatę w tradycyjnej Abdullah Thé & Café.

  4. Znajdźcie jeden z tarasów, z których widać garbarnie.

  5. Odpocznijcie w hammamie.

  6. Zjedzcie kolację tuż obok na targu.

Medresa Bu Inania

Medresa Bu Inania to szkoła koraniczna z XIV wieku wybudowana przez władcę, którego imię do dziś nosi. Piękna zdobiona dekoracjami rzeźbionymi w drewnie, sztukateriami i majolikami (ceramiką). To jeden z niewielu sakralnych obiektów w Maroku udostępniony dla zwiedzających.

🗺️ Rue Talaa Sghira

⏰ Otwarte codziennie od 9 do 17.

💲Bilet kosztuje 20MAD (ok. 8zł).

Abdullah Thé & Café

Abdullah Thé & Café to ukryty skarb, tradycyjna herbaciarnia, która na pierwszy rzut oka może nie robi wrażenia, dopóki jednak nie zorientujecie się, że każda z herbat parzona jest ze świeżych ziół. Możecie wszystkie powąchać i wybrać te, których zapach podoba Wam się najbardziej - Abdullah na pewno Wam je wszystkie zaprezentuje z przyjemnością, zdaje się być bardzo serdeczną i ciepłą osobą.

🗺️ Abdullah Thé & Café, Rue Machatine

⏰ Otwarte od soboty do czwartku, od 7 do 23.

💲 Herbata kosztuje 10MAD (ok. 4zł).

💡 Żeby wejść do herbaciarni trzeba wdrapać się po stromych schodach.

Garbarnie

Garbarnie to jedno z tych miejsc w Fezie, które dużo osób kojarzy ze zdjęcia z National Geographic. Idąc tam, niewielu myśli jednak o tym, że to doświadczenie nie ogranicza się do estetycznego widoku, ale może być też nieprzyjemnym doznaniem. Intensywny zapach, który dochodzi z garbiarni, bywa tak trudny do zniesienia, że przy wejściu na którychś z tarasów, z którego można je obserwować, rozdawane są gałązki mięty do wąchania.

🗺️ W mieście jest kilka różnych garbarni, które można zobaczyć z tarasów okolicznych sklepów najczęściej sprzedających skórzane wyroby.

💲 Po wejściu na któryś z tarasów warto albo kupić coś w danym sklepie, albo zostawić drobniaka, za udostępnienie widoku.

Hammam Mernissi

Po intensywnym dniu pełnym innych osób i kontrowersyjnych zapachów, warto odpocząć w hammamie. My wybraliśmy się do Mernissi, który był nieco bardziej luksusowy niż ten, który odwiedziliśmy w Marrakeszu. Tym razem mieliśmy prywatne doświadczenie, po którym spotkaliśmy się na herbatę we wspólnej przestrzeni przed kontynuowaniem masaży. Myślę, że fajnie jest mieć porównanie i pójść i do publicznego hammamu, którego doświadczenie dało mi sporo do myślenia na temat kobiecości, i do takiego, gdzie ma się więcej prywatności.

👩🏻‍💻 facebook.com/hammam.mernissi

🗺️ 46 Serrajin Bab Boujiloud

⏰ Otwarte codziennie od 10 do 20.

💲Za hammam i półgodzinny masaż zapłaciliśmy 450MAD (ok. 180zł).

Barbecue Alarbi Fes

Po odpoczęciu w hammamie wybraliśmy się tuż obok do Barbecue Alarbi Fes, gdzie w bardzo przystępnych cenach można zjeść albo pitę z wybranym mięsem i warzywami, albo talerz różnych mięs z sałatką, pieczywem i oliwkami na boku. Byliśmy tam dwa razy - za pierwszym nie do końca świadomi, co jemy i dużo bardziej przez to odważni, poprosiliśmy o talerz mix. Potem zorientowaliśmy się, że są tam nie tylko podroby, ale też wielbłądzie mięso. Za drugim razem wybraliśmy dużo bezpieczniejszą opcję zamawiając - pyszną! - bułę z jagnięciną i warzywami. Ależ bym ją zjadła znów!

🗺️ 26 Rue Talaa Kebira

⏰ Nie wiem, w jakich godzinach dokładnie miejsce jest otwarte, ale byliśmy tam dwukrotnie na kolacji.

💲Ceny są bardzo przystępne, od 50 do 100 MAD od osoby (czyli ok. 20-40zł).

Chłopiec niosący pieczywo

Drugi pomysł na dzień w Fezie:

  1. Po śniadaniu wybierzcie się na spacer - przejdźcie przez ogród Jnan Sbil, zobaczcie Pałac Królewski i wybierzcie się do Mellah - żydowskiej części miasta.

  2. W Mellah powłóczcie się małymi uliczkami podziwiając tradycyjną architekturę. Możecie też odwiedzić którąś z synagog i cmentarz żydowski.

  3. Wróćcie do riadu na warsztaty gotowania. To, co przygotujecie, będzie Waszą kolacją!

Warsztaty gotowania to jedna z moich ulubionych rozrywek w trakcie podróży. To też świetny sposób na poznawanie lokalnej kultury. A że z Julkiem, z którym byliśmy w Maroku, mamy długą historię wspólnego gotowania, wiedzieliśmy, że to dobry pomysł na spędzenie popołudnia. Spośród długiej listy dań, które chcieliśmy przygotować, wybraliśmy harirę na przystawkę, keftę w sosie pomidorowym i jagnięcinę ze śliwkami na główne oraz szybkie babeczki z owocami na deser. Spotkanie zaczęliśmy od wizyty na targu, gdzie kupiliśmy potrzebne warzywa, mięso, daktyle i pieczywo. Potem wzięliśmy się za gotowanie. Był to dobry czas nie tylko dlatego, że we wspólnym przygotowywaniu jedzenia jest zawsze coś magicznego, ale też była to dobra okazja, żeby zadać wszystkie pytania dotyczące Maroka, które nurtowały nas w czasie wyjazdu. Całość zajęła nam ze trzy godziny, po których usiedliśmy do pysznej uczty.

💲Warsztaty kosztują €45 od osoby (ok. 190zł).

Niebieskie miasto

Chefchaouen

Jakby mało nam było jeżdżenia, postanowiliśmy dołożyć sobie jeszcze jedną wycieczkę i pojechać do oddalonego o ok. 200km od Fezu Chefchaouen - niebieskiego miasta. Para Australijczyków, których poznaliśmy na pustyni, zachwalała nam je bardzo, a do tego naczytaliśmy się w internecie wielu zachwytów na jego temat, więc niewiele myśląc o zmęczeniu byciem w trasie, ruszyliśmy w drogę.

Miasteczko obeszliśmy w godzinę, zjedliśmy lunch, zrobiliśmy dużo zdjęć i stwierdziliśmy, że to wystarczy, żeby wracać. Chefchaouen jest bardzo słodkie, ale nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że nadzialiśmy się na turystyczną podpuchę. To faktycznie świetne miejsce, żeby pokazać je w social mediach, ale w zasadzie niewiele w nim więcej. Nie żałuję, że tam pojechaliśmy - myślę, że bardziej by mnie męczyło, gdybyśmy tego nie zrobili, ale dziś wiem, że nie jest to obowiązkowy punkt zwiedzania na liście miejsc, którą bym dla Was miała zrobić. Wciąż polecałabym się tam jednak wybrać, jeśli macie je bardziej po drodze niż my mieliśmy.

Czego nie zrobiliśmy, a bym chciała:

  • Fez jest dobrą bazą do kolejnych wycieczek. Gdybyśmy mieli dodatkowy dzień, na pewno wybralibyśmy się do położonych ok. 1,5h drogi Meknes zobaczyć jedno z marokańskich królewskich miast znajdujące się na Liście Dziedzictwa Narodowego UNESCO i połączylibyśmy to z odwiedzinami pobliskiego stanowiska archeologicznego Volubilis, gdzie można zobaczyć dobrze zachowane rzymskie ruiny.

Podsumowanie

Maroko to dla mnie niesamowite słońce, piękne, zmieniające się krajobrazy, żywe, intensywne miasta, mili ludzie mówiący w wielu językach, różnorodność, piękna estetyka i pyszne jedzenie. Podróż, która przerosła nasze oczekiwania, zakończyliśmy w Fezie. Czuję jednak, że mimo spędzenia w Maroku dziesięciu intensywnych dni, to jeszcze nie koniec. Zachwyciło mnie tak bardzo, że wciąż jest na mojej liście krajów do odwiedzenia - bardzo chciałabym tam wrócić. Może tym razem wybrałabym trasę wzdłuż morza i połączyła to z nurkowaniem i surfowaniem? Kusi! Chociaż nie ukrywam, że trudno byłoby nie wrócić też na Saharę.

Kiedy postowałam zdjęcia z Maroka na swoim instagramie, miałam od Was bardzo duży odzew. Myślę, że byliście tak samo zaskoczeni, jak my. Dzisiaj mogę Wam bez wahania powiedzieć: lećcie koniecznie, jeśli tylko możecie i nie odkładajcie tego zbyt długo!

*Podawane przeze mnie ceny proszę traktować jako orientacyjne i upewnić się na własną rękę, czy się nie zmieniły (cena hotelu chociażby może być inna latem). Przeliczając na złotówki korzystałam z przewalutowania ważnego w marcu 2025 roku.

***

Post ten ukazał się w ramach serii o Maroku, w ramach którego możecie też przeczytać o:

Seria dedykowana jest Julkowi, mojemu towarzyszowi w tej podróży 🐪